WTOREK 09.11.2021
PIES MÓJ PRZYJACIEL
CELE:
- kształtowanie myślenia przyczynowo – skutkowego
- doskonalenie sprawności manualnych
- Słuchanie opowiadania T. Kruczka
„Przytul psa”
Tomasz Kruczek
Cześć, opowiem wam dzisiaj o tym, jak w naszym domu zamieszkał Uszatek. Uszatek jest psem. Kundelkiem. Ma wielki apetyt i bardzo psoci.
W sobotę pojechaliśmy do dziadków do domku przy lesie. Bardzo lubię tam jeździć. Dziadek jest leśniczym, opiekuje się lasem i często zabiera mnie i tatę na długie leśne spacery. Babcia pisze bajki da dzieci. To właśnie ona nauczyła mnie tajemniczego języka zabawek. Ale o tym już pewnie wiecie.
Dzisiaj nie poszliśmy do lasu, ale pojechaliśmy z dziadkiem do weterynarza. Babciny kot zwany Panem Łasuchem najadł się tak bardzo, że trzeba było dać mu specjalną tabletkę, bo chyba by pękł.
Nigdy nie byłem u weterynarza, więc strasznie mnie ta wizyta zaciekawiła. Weterynarz zbadał Pana Łasucha, pogroził mu palcem i zapisał lekarstwo. Rozglądałem się ciekawie po gabinecie. I nagle zobaczyłem klatkę, a w niej małego psa. Ale jaki to był pies! Mały, bardzo chudy i strasznie śmieszny. Miał brązową sierść, cienki ogon, chude łapki i olbrzymie uszy.
– Kto to jest? – spytałem zaciekawiony.
– To szczeniak znaleziony tydzień temu w lesie – powiedział weterynarz.
– A czyj to pies? – spytałem.
– Niczyj – zaśmiał się weterynarz. Ktoś go zostawił w lesie albo zgubił. Będę go musiał oddać niedługo do schroniska. Jeśli nie znajdzie się ktoś, kto będzie chciał go wziąć.
– Dziadku! – poprosiłem – czy możemy go zatrzymać?
Dziadek spojrzał na mnie bardzo poważnie.
– Pies to odpowiedzialność, Tomku – powiedział. – A ja nie mogę decydować o takich sprawach. Musisz porozmawiać z tatą i mamą.
Kiedy wróciliśmy, o niczym innym nie mówiłem, tylko o psie. I o tym, że go chcę. Rodzice mi zaczęli tłumaczyć, że pies to nie zabawka, że trzeba z nim wychodzić na spacery. Że to żywe stworzonko, którym trzeba się opiekować i jak się go weźmie, to na zawsze.
– Ale ja będę się nim opiekował! – zawołałem. – Będę z nim wychodził na spacery! On jest taki mały i smutny! Proszę! Zabierzmy go do domu!
Tata z mamą poszli na chwilę do kuchni. A kiedy wrócili, tata powiedział:
– Pojedziemy zobaczyć, co to za pies, i zadecydujemy na miejscu. Weterynarz tylko się uśmiechnął i pokiwał głową, kiedy zobaczył całą naszą rodzinę w drzwiach gabinetu. Szczeniak siedział na podłodze i patrzył na nas, jakby pytał, co z nim będzie.
– O, jaki uszatek – zaśmiała się mama. – Jaki brzydal! Jaki słodki! I wzięła go na ręce.
– Śmieszny jesteś, wiesz? – pogłaskała psiaka. A ten polizał ją po rękach i zamachał ogonem.
Dziadek i tata westchnęli zgodnie. I tak Uszatek zamieszkał z nami. Ale to nie koniec historii.
Kilka dni później wstałem rano i zobaczyłem, że mój ulubiony miś ma urwaną łapkę. Uszatek siedział przy nim zadowolony z siebie i machał ogonem. Z pyska wystawał mu kłębek waty.
– Uszatku, coś ty zrobił! – rozpłakałem się. – Zniszczyłeś mi misia!
Wziąłem zabawkę do ręki i pobiegłem z płaczem do mamy.
– Nie chcę już psa! – płakałem. – Zniszczył mi misia. Zabierzcie go z powrotem do weterynarza!
– Ależ Tomku – powiedziała mama – przecież twierdziłeś, że będziesz się Uszatkiem opiekował już zawsze.
– Ale teraz już nie chcę – odwróciłem się i pobiegłem do siebie.
– Nie lubię cię – powiedziałem do Uszatka, który leżał przestraszony pod szafą – zniszczyłeś mi misia.
– Ale to ty zostawiłeś mnie na podłodze – burknął miś.
– A poza tym jak byłeś taki mały jak Uszatek, też niszczyłeś zabawki – dodał z półki zepsuty plastikowy kosmonauta. – A Uszatek to jeszcze maleńkie dziecko.
Zrobiło mi się głupio
– Boli cię łapka? – spytałem misia.
– Nie! Przecież jestem zabawką – zamruczał – ale przydałoby się ją przyszyć. Poproś mamę, to ci pomoże. I pogódź się z Uszatkiem. To nie jego wina.
– Chodź, Uszatku – chlipnąłem – wcale nie chcę cię oddać.
Tak. Uszatek psoci. Ale bardzo go lubimy. Ma ogromny apetyt. Mógłby jeść i jeść. Lubi gryźć i uczy się wyć, kiedy śpiewają w telewizji. No i czasami robi w domu siusiu i szybko trzeba sprzątać. Pogryzł nam trochę rzeczy i trzeba było kupić wszystkim nowe kapcie. Wczoraj wreszcie dostał specjalną kość i gryzie tylko ją. Podobno rosną mu zęby. Czasami nie chce się mi z nim wychodzić na spacery, ale rodzice mówią, że jak się ma psa, to trzeba o niego dbać. I wychodzimy razem. Mama, tata, Uszatek i ja. A miś zamieszkał na wyższej półce. Tak na wszelki wypadek.
W psich zabawach śmiechu wiele, każdy chyba chce mieć psa.
Pies jest wiernym przyjacielem, o przyjaciół zaś się dba.
Rodzic zadaje pytanie: O jakich zwierzęciu, przyjacielu ty marzysz? Dlaczego?
- Praca plastyczna Piesek z plasteliny.
Dziecko wraz z rodzicem wykonuje pieska z plasteliny zgodnie z instrukcją podana poniżej lub według własnego pomysłu.